aaa4 |
Wysłany: Pon 15:05, 22 Sty 2018 Temat postu: |
|
-Dziekuje, Debbie - powiedziala Sarah. - Dobrze zrobilas, ze nam powiedzialas. Nie martw sie.
Eli Blankenship wkladal juz krysztalki pod jezyk starego Chinczyka. Sarah znow sie nim zajela - uspokajala go, wycierala spocona twarz. Po minucie Blankenship podal nastepna dawke.
-Ty praktykowalas w dzungli - powiedzial. - Dla starego zwierza szpitalnego jak ja podawanie tego typu lekarstw jest nieco przerazajace. Oddech Kwonga robil sie jednak wyraznie wolniejszy i poprawil mu sie kolor skory. W dalszym ciagu walczyl o kazdy lyk powietrza, ale smiertelny strach w jego oczach znikal.
-Puls zwalnia, robi sie mocniejszy - powiedziala Sarah z podnieceniem. Po raz pierwszy od rozpoczecia kryzysu popatrzyla na Matta.
-Niezla robota - poruszyl bezglosnie ustami.
Kiedy zjawili sie sanitariusze, Eli zdazyl podac trzecia porcje opium i Kwong nie byl juz in extremis. Po kilku minutach, w trakcie ktorych prawnicy obu stron obserwowali wydarzenia w milczacej fascynacji, sanitariusze przypieli nowy ladunek do noszy, podlaczyli tlen, wlewy dozylne i podali leki. Akcja kierowal Eli Blankenship. Choc sytuacja wydawala sie opanowana, nalegal, aby pozwolono mu pojechac z Kwongiem do szpitala. Wsadzono starca do karetki i Blankenship - z zadziwiajaca gracja - wskoczyl do srodka za noszami. Kiwnal na pozegnanie Sarah, uniosl do niej kciuk i odjechali.
Jeremy Mallon mamrotal cos do Matta o "byciu w kontakcie" i wyprowadzil ze sklepu swoich dwoch towarzyszy. Debbie pobiegla na gore, by zostawic matce kartke, ze ma przyjechac do White Memorial.
Sarah, nagle blada nie mniej niz byl Kwong w najgorszej chwili, opadla na krzeslo. Matt przyniosl jej szklanke wody.
-Wykonala pani zadziwiajaca robote - powiedzial.
-Ciesze sie, ze byl z nami doktor Blankenship. Jest mistrzem.
-Ale to pani wpadla na pomysl podania opium. Starszy pan wyjdzie z tego? |
|