aaa4
Taki se
Dołączył: 22 Sty 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:18, 15 Lut 2018 Temat postu: bazar |
|
|
Prawie cala wizyte Johann spedzil w postawie zasadniczej, wyprezony jak struna, zajety podziwianiem przepastnej kapitanskiej kwatery. Sam spal na hamaku w malutkim kubryku, w polowie zajetym przez pion windy amunicyjnej. Nie zeby mial narzekac po frontowych doswiadczeniach, przynajmniej bylo mu cieplo i sucho, a wibracje i halas maszyn nie umywaly sie do typowego zgielku wojny. Jednak tutaj, wsrod lakierowanego drewna, polek z ksiazkami i miekkiego pluszu meblowych obic, czulo sie nieledwie powiew normalnosci. Kapitan, zapewne jak wszyscy wyzsi stopniem oficerowie, wynajmowal mieszkanie na ladzie i uciekal tam, gdy tylko skonczyl sluzbe na pokladzie. Niemniej potrafil zadbac o wlasciwe otoczenie takze na pokladzie swojego nieduzego okretu.
Rozmowy wlasciwie nie bylo, z czego Johann nawet sie ucieszyl. Reiss najpierw wypytywal go o techniczne szczegoly sluzby i wyksztalcenie, potem o matematyke. Na chwile zwolnil go z postawy na bacznosc, zeby Johann mogl przysiasc z drugiej strony malutkiego biurka i w swietle slonca z bulajow rozwiazac zadanie z trygonometrii, dotyczace stycznych. Sprawdzil je potem szybko, zapisujac swoje rozwiazanie wiecznym piorem tuz obok olowkowych bohomazow podwladnego. Po wszystkim otworzyl ksiazeczke Johanna i wpisal do niej co najmniej pol strony.
-Od teraz bedziecie zastepca Schenkera przy Dorze, jako artilleristenmaat. - Spojrzal uwaznie na Johanna. Ksiazke trzymal otwarta, czekajac, az dobrze wyschnie atrament. - Tam bedzie z was wiekszy pozytek niz przy szorowaniu pokladu. Pamietajcie jednak, ze zawsze mozecie do tego wrocic. Spocznij. Mozecie odejsc.
Johann zasalutowal, odwrocil sie i siegnal do klamki.
-Jeszcze jedno - dodal Reiss polglosem. - Nie nalezy traktowac naszego kuka zbyt powaznie.
Potem, juz na pokladzie, gdy poszedl odetchnac swieza bryza i troche ochlonac, Johann uznal, ze niewiele sie zmieni. Chociaz Fritz Reiss znal opowiesc krazaca wsrod zalogi, niemal nic nie mogl zrobic, by wplynac na mysli marynarzy. Jednak Sanger nie mial racji. Owszem, nie nastapil nagly wybuch sympatii - ale koledzy zaczeli jednak rozmawiac z nim o marynarskiej robocie, a czasem wrecz cos tlumaczyli, gdy nie zrozumial rozkazow jakiegos podoficera, rzucanych w dialekcie z Fryzji.
Schenker okazal sie tegim, posunietym w latach oberbootsmaatem o slabym sluchu i nerwowym tiku lewej reki, ktora zdawala sie stale przed czyms uskakiwac. Gdy Johann pierwszy raz sie u niego zjawil i zameldowal, tylko mruknal cos pod nosem i zerknal spode lba. Potem jednak bez wstretow zaprowadzil go do wiezy Dora, ktora dowodzil, i skrotowo objasnil rzeczy, jakie uznal za najwazniejsze. Reszte wachty Sanger spedzil, obserwujac obsade wiezy, ktora na przemian cwiczyla przy dziale podawanie amunicji i czyscila jego czesci oraz sprawdzala mechanizmy. Ruszali sie powoli, malo energicznie, co najpierw go zdziwilo, ale potem uznal, ze robia tak specjalnie. Zadnemu z nich nie zalezalo ani na porzadnym cwiczeniu, ani na tym, zeby Johann czegokolwiek sie nauczyl. Pewnie pomysleli sobie, ze w ten sposob najlatwiej sie go pozbeda, nawet jezeli jest pupilem Starego.
W tej ocenie utwierdzil sie na drugi dzien, gdy niespodziewa
Post został pochwalony 0 razy
|
|